Włos jej, rozplecion, gdy cieniem okala Twoje oblicze; rąk białe lilije, Oplatające wieńcem twoją szyję;
Jej uśmiech drżący; słodka blasków fala
W oczach, co miłość przywołuje zdala; Jej szept, gdzie błogie przypomnienie żyje; Wrząca jej warga, co, gdy twa się wpije
W jej kark, powieki i lica, rozpala
Jeszcze się bardziej: cóż większą rozkoszą Może być nadto? Jeden tylko jeszcze Skarb jest bogatszy: ufne serca dreszcze,
Ducha bijące skrzydła, co się wznoszą I opadają łagodnie, gdy, w locie, W pokrewnych skrzydeł utoną tęsknocie.
PRZYSTAŃ SERCA.
Czasem, jak dziecko, pada w me ramiona, Miłości szuka w skrzydeł mych przystani — Twarz łzy zlewają ciche: widać na niej,
Że niewymownym bolem przepełniona.
ja, gdy dusza w ciężkiej walce kona, Szukam przytułku w objęciach mej Pani;