Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/398

Ta strona została uwierzytelniona.
—   390   —
OSTATNIE ŻARY.
 

Jakiż to wieczór letni teraz płonie
W twem i mem wnętrzu odblaskiem zdobytej
Słodkiej rozkoszy, gdy niebieskie szczyty
Blask łagodniejszy pokrył, kiedy w stronie

Zachodu żary zagasły?... W twem łonie
Niech serce bije spokojniej; ukryty
W porcie miłości jest nasz duch; spowity
W sen, przeciw troskom pewne znalazł bronie.

Zima nam daje mgliste dni, bogata
W mrok, lub je tylko krótkiem słońcem zlewa,
Co śniegu strąca pył z nagiego drzewa.

Nasz dzień był duchem promiennego lata;
Słońce, dla naszej miłości łaskawsze,
Dało nam radość i spokój na zawsze.




BEZ NIEJ.
 

Czemże jest bez niej połysk jej zwierciadła?
Szara toń stawu bez księżyca twarzy;
Czem jej strój bez niej? Szmat chmur, co się jarzy
Blaskiem-li wówczas, gdy nań światłość spadła

Miesięczna... Czem są jej ścieżki? Widziadła
Dnia, które pomrok opanował wraży: