Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/423

Ta strona została uwierzytelniona.

Dawnych, młodych tchów
Zapomniany wiew.
Tul do serca, tul
Ten mój stary ból,
Snów dziecięcych rój,
Drogi zdroju mój!




WIECZÓR PÓZNEJ WIOSNY.
 

Dziewicę-Matkę-m widział, szła w zieleni
Śród traw, co w blaskach ostatnich się złocą,
Kiedy nad miastem mrocznem już się mieni
Księżyc, zawieszon między dniem a nocą;
W złocie zachodu szła, lecz błyskawice
Świateł gasiło promienne jej lice.

Zieleńszym był jej płaszcz, niż liść ten miękki,
Drżący w zachodnich skrach; nad kwiat jabłoni,
Gdy deszcz go stula majowy, jej wdzięki
Delikatniejsze były; twarz się płoni
Jak brzeżek ledwie rozpękniętej róży,
Kiedy się krasą przejrzystą spurpurzy.

Jakby z podziwu rozkosznego dla Niej,
Wraz się radosna zjawiła kapela:
W krzewach słowików trzech tej bożej Pani
Dziękuje pieśnią, że łąkę zaściela
Rosa, po deszczu cicho spadająca,
Gdy niewidzialny wiew gałęzie trąca.