V.
(Sonet 15).
Jeśli pomyślę, że dni doskonałość
Trwa nazbyt krótko we wszystkiem, co żywie,
Że złudą globu olbrzymiego całość,
W gwiazd tajemniczym pogrążona wpływie —
Jeśli rozważę, iż ludzi i zioła
To samo niebo stroi w swe ozdoby,
By wraz je zabrać, że młodość, wesoła
Sokami życia, kroczy tam, gdzie groby,
Odarte z wspomnień, wówczas to, bogata
W promienną młodość, stajesz przed mem okiem,
Patrzącem właśnie, jak Czas i Zatrata
Walczą, by ciemnym ogarnąć cię mrokiem.
I wówczas w tobie miłość ma ocala
To, co Czas w innych w sypki gruz rozwala.
VI.
Mam cię li równać z letnim dniem? Twe wdzięki
Wzdyć nadobniejsze i mniej jesteś zmienna.
Majowe burze niszczą rozkwit miękki
I krócej trwają lata błogie lenna.
Czasem źrenice niebios zbyt jaskrawe,
Nieraz je całkiem zaćmi mgła ponura,
Zniszczenie z piękna czyni sobie strawę,
Kras je pozbawia niestała Natura.