Ta strona została uwierzytelniona.
Pan Bawdin zebrał siły swe,
Mężnym je zebrał tchem.
I na śmiertelne sanie wsiadł;
Dumny był jego wzrok;
Takiego żaru czystych ócz
Ludzki nie zaznał tłok.
Przodem radziecki sunie rząd
W krasie szkarłatnych szat;
W słońcu złociste kwiaty lśnią,
Blask dzienny przy nich zbladł.
Tuż za rajcami idzie w krok
Augustynianów rój;
Jako przystało, mnisza brać,
Strojna w brunatny strój.
Krocząc szeregiem, godny psalm
Nuci ten księży chór;
Przy dźwiękach lutni słychać wraz
Sześciu minstrelów wiór.
Łuczników zaś dwadzieścia pięć:
Każdy ma sprawny łuk,
By Henrykowych druhów tłum
Mężnie odeprzeć mógł.
Na saniach, krytych suknem, siadł
Pan Bawdin, dumny lew;
Dwa siwe konie ciągną go,
Kity porusza wiew.