Dalekoż wiecey w rozum ozdobiony
Człowiek mieć musi kres ſwoy przyrodzony,
A pewnie inſzy od nierozumnego
Stworzenia, bowiem nie ieſt zarownego
Rodu, y ztądże inſzey ſzczęśliwości
Chce należytey do ſwoiey godności.
W tym oto naſz błąd że nie uważamy
Co wzdy za dobro przyzwoite mamy,
Do czego sąśmy ſtworzeni; w czym prawy,
Pokoy mieć moźem, y iak naſze ſprawy
Przywodzić by do celu ſzczęśliwego
Przyſzły y kresu uſpokoionego,
Ktory ieźli chcem mieć w roſkoſzach ciała
Pragnąc by duſza w nich ſwe dobro miała,
Jawnie to uznać możem że błądziemy
Gdy w takich rzeczach ſzczęśliwość kładziemy,
W ktorych smak podły, prędkie naſycenie,
A w naſyceniu zaraz obrzydzenie.
Jakoż że tedy w ucieſze nie trwały
Znaleść się może pokoy doſkonały?
Jako tam maſz mieć odpoczynek święty
Gdzie twoie dobro ſpolne ieſt z bydlęty?
Jeźli zaś zechcem ſzukać ſzczęśliwości
W zbytniey ſkarbowych zbiorow obfitości,
W doſtatkach, w tym co ſzczęściem ci mianuią
Którzy ſobie świat tak bardzo ſmakuią:
Proſzę iaką ztąd korzyść odnosiemy
Chociaż takiego ſzczęścia doſtąpiemy?
Co za guſt albo co za naſycenie
Prawdziwe mamy przez to dobre mienie?
Jako się duſza do nieśmiertelności
Stworzona cieſzyć z tak podłych marności
Strona:Poeta Łukasza Opalińskiego.djvu/019
Ta strona została uwierzytelniona.