Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/009

Ta strona została uwierzytelniona.
KONSTANTY GASZYŃSKI.


Dotkliwe czasy nastały dla poezji polskiej. Zastępy wodzów słowa ostatniej emigracyjnej generacji opuszczają życie tego świata, aby zrobić miejsce nowym genjuszom. Tylko, niestety, nowych imion nie widzimy, bo zdaje się iż mija czas poezji, ginie piękność uczucia w matrjalizmie XIX wieku. Wszelako nie rozpaczajmy. Naród polski, Bogu dzięki, nie stanął jeszcze na tej przewrotnej stopie oświaty, aby wyzuwszy się z tego co jest piękne i wzniosłe, tylko temu co jest wygodne i korzystne stawiać ołtarze. Cielec złoty nie zabrał jeszcze miejsca na naszych ołtarzach. Przeczekawszy tę chwilę przejścia z generacji do generacji, stworzymy i bardów nowych. Młody kwiat męczenników rozkwitnie, zwycięży słowo i duch: panowanie genjuszu jeszcze raz powróci.
Ostatni lat dziesiątek zabrał nam wiele drogocennych wieszczów z tego świata! Począwszy od niezrównanego Adama Mickiewicza, opuścił nas Zygmunt Krasiński, Gaszyński, Gorecki, Zmorski — dogorywa kilku. Z pozostałych milczą prawie wszyscy, i zaledwie od czasu