Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/073

Ta strona została uwierzytelniona.

Polak stał zadumany i patrzał milczący
Na tych skarbów przyrody widok czarujący,
I z oczu mu spłynęła cicha łza wzruszenia!

O! byłby to hymn hymnów, godny brzmieć na chwałę
Temu, co stworzył ludziom cuda tak wspaniałe,
Gdyby tej łzy uczucia mogły zlać się w pienia!
1851.





(Z FILICAJA.)
Italia, Italia, o tu, cui feo la sorte.

Italjo, Italjo! którą przystroiły
Losy w zgubny dar wdzięków — co dzisiaj jedyną
Nieszczęść i mąk i cierpień twoich są przyczyną,
I błyszczą na twem czole jak napis mogiły;

Obyś miała mniej ponęt albo więcej siły!
Wówczas ci, co nad twoją pracują ruiną,
Mniejby lgnęli do ciebie nieszczęsna kraino,
Lub by się ich podstępy o twą moc rozbiły!

A wówczas bym nie widział najezdników hordy
Spływające z Alp szczytu — ni obcego zbira
Pijącego nurt Padu, co twą krwią przybiera.

Ni byś jęczała w więzach — na łupież i mordy
I na obcą niewolę wiecznie przeznaczona,
Zawsze — czy to zwycięzka, czy to zwyciężona!
1833.