Ta strona została uwierzytelniona.
O tem się z tobą samą dziś w wieczor naradzi.
(Widząc że pan Bonawentura zapieczętowawszy list, podnosi się.)
Może czego potrzeba kochanemu dziadzi?
pan bonawentura.
Zawołaj służącego. —
pan marceli, otwierając drzwi do przedpokoju.
Wojciechu! Pan woła!
pan bonawentura, do wchodzącego Wojciecha.
Pójdziesz z tym listem. — Obok dawnego kościoła,
Na ulicy — za placem zaraz — Święto-Jerskiej —
Zapytasz się — tam mieszka mecenas Dyderski —
Do rąk mu własnych oddasz to moje pisanie
I poprosisz o odpis.
wojciech.
Jdę Jaśnie Panie.
(Wychodzi.)
pan bonawentura.
Ten proces mnie markoci — chociaż mam nadzieję,
Że wygram.
(Bierze kapelusz i laskę.)
A tymczasem jedźmyż w te aleje!
(Wszyscy wychodzą.)