Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

Tamten znów, został sknerą choć dawniej żył w zbytku,
Ujmuje własnej gębie strawy i napitku,
Skąpi obuwia dzieciom albo sukni żonie,
By zaoszczędzić grosza — który Sztos pochłonie!
Inny, szatańską silą nad przepaść zagnany,
Naruszył cudzy fundusz w depozyt mu dany;
Niepomny kary Bożej, ni ludzkiej pogardy
Wypuszcza szeląg wdowi na banków hazardy!
Ten odmówił stu złotych krewnemu, co w nędzy,
Skarżąc się na złe czasy i na brak pieniędzy —
A z pełnym workiem zasiadł śród graczy kamratów
I w partji Preferansa przegrał sto dukatów!


Lecz i tych gier nie dosyć. — Ledwie z końcem lata
Wejdzie do pustych stodół dań ziemi bogata,
Nasze Panki sprzedawszy zmłóconą pszenicę,
Pod pozorem kuracji, jadą za granicę. —
Większa część z nich tak zdrowa jak ryby w ich stawach,
Myśli tylko o balach, koncertach, zabawach —
Jedyną ich chorobą jest do gry ochota,
Chcą kąpać się w krynicach bankowego złota,
I pieniądz krwawym potem z niw polskich wydarty,
W Badenie i w Homburgu przepuścić na karty. —
Lecz są prawdziwie chorzy i tych żal mi szczerze;
Oni do zbawczych źródeł jadą w dobrej wierze —
Ale wciągnieni zwolna przykładu pożogą,
Wkorzenionym nałogom oprzeć się nie mogą —
Niszczą grą sił nabytek zyskany lekami,
I niebaczni! szaleni! mordują się sami.
Doktor kazał pić wody, chłodzić się dietą;
Aż tu Pan, na pedogrę leczy się ruletą. —
Z ręką drżącą do pokus, z krwią nabiegłem czołem,
Bierze łaźnie parowe nad zielonym stołem!
Inny, co miał ratować płuca zagrożone,
Całe dnie się kuruje — w Czarne i Czerwone![1]

  1. Znana gra, rouge et noir.