(MÉLANIE VALMORE.)
Rozwito żagle i sternik czeka,
Zdjęto kotwicę — czas do płynienia!
Nie jedna we łzach tonie powieka,
I słychać tęskne głosy zdaleka:
— Do zobaczenia! do zobaczenia!
Niech słońce błyszczy w niebios lazurze,
Niech wiatr pomyślny wam się nie zmienia,
Niech przodem statku, anioły stróże
Gładzą wam fale, wstrzymują burze;
— Do zobaczenia! do zobaczenia!
Port, gdzie płyniecie, kraj to nam miły,
Tam wiecznie lecą nasze westchnienia;
Tam młode lata nam się prześniły,
Tam duchy braci, ojców mogiły!
— Do zobaczenia! do zobaczenia!
O! nam tu smutno! — nasze nadzieje
Bledną i gasną — z niskąd promienia! —
Kiedyż, o kiedyż znów rozednieje?
Kiedyż znów lepsze wrócą koleje?
— Do zobaczenia! do zobaczenia!
Przy waszym boku było nam słodziej!
Pierzchała nuda, cichły cierpienia —
Ale z odpływem wędrownej łodzi
Odpływa szczęście — smutek nadchodzi!
— Do zobaczenia! do zobaczenia!