O! bracia moi! w polskiej dziś krainie
Pusto i tęskno. — Car, tyran bez duszy,
Niszczy nasz język, zamyka świątynie,
Dawne pomniki i posągi kruszy —
Wszystkie wspomnienia wytępia i głuszy!
W Polsce dziś naszej, jak we wdowim domu,
Smutek i niemoc — miara się przebrała
Wszech nieprawości — a nie ma się komu
Upomnieć za nas. — Europa cała
Nic okrom żalu i łez nam nie dała!
Dla tej od ludzi opuszczonej ziemi,
Jakaż ostatnia dzisiaj jest obrona?
Patrzcie! tam zdala, nad niwy polskiemi
Ot — krzyż, na którym Zbawiciel nas kona
Sam — miłosierne rozciągnął ramiona!
On tarczą naszą — jedynem zbawieniem
Biednych rozbitów, ta kotwica święta!
Pod tego godła opiekuńczym cieniem
Tulmy się kornie, jak drobne pisklęta
Pod skrzydła matki, co o nich pamięta! —
Bracia! gdy w rzymskiej świat jęczał niewoli,
Krzyż dał mu wolność na Golgoty szczycie!
I nas krzyż także od wrogów wyzwoli —
Przez niego tylko w grób nasz wróci życie,
Tym jedno znakiem zbrojni — zwyciężycie!
Do stóp więc krzyża garnąć się nam trzeba,
O! bracia moi! — nadzieja jedyna
Dziś w Bogu tylko. — On z przybytków nieba
Choć nas doświadcza, lecz nie zapomina —
I ześle pomoc gdy przyjdzie godzina!
Nicea, 1842.