Po nad brzegiem Pilicy jest gaik różany,
A w nim słowik co ranek śpiące budzi echo;
W chwilach mojej młodości, jak snem kołysany,
Na różach, piosnek jego słuchałem z uciechą!
Słodkiem miejsc tych wspomnieniem zawsze zmysły pieszczę —
I gdy drzewa rozkwitną z wracającą wiosną,
Myślę — czyż w owym gaju słowik śpiewa jeszcze?
Czyż jeszcze nad Pilicą wonne róże rosną? —
Nie — róże już powiędły — ale w ową chwilę
Zerwałem kilka pączków, świeżą strojnych szatą —
I dziś, woń z nich zebrana przypomina mile
Wszystkie uciechy lata, choć minęło lato!
Tak pamięć, wprzód nim rozkaz rączym pierzchnie krokiem,
Zbiera wspomnienia, które żyją z lat ubiegiem:
Tak i przed moją duszą, jak wówczas przed wzrokiem,
Błyszczy różany gaik nad Pilicy brzegiem!
Warszawa, 1829.
Już szary cień nocy opadał z zachodu;
Przez wioskę Alpejską — śród śniegu i lodu —
Przechodził młodzieniec, chorągiew niósł białą,
A na tej chorągwi te godło jaśniało:
Excelsior!