Zna go Litwa, Ukraina,
Kraków kocha go jak syna,
Jako brata czci lud go Warszawski;
To bohatyr Barskich szyków,
Ajax polskich wojowników,
Konfederat, Kazimierz Puławski!
On dziś jeden z Lachów rodu
Powstał bronić praw narodu,
Bo srom wielki na Piastów ziemicy;
Król Moskalom zaprzedany,
A czerń dworska, możne pany,
Żebrzą łaski i rublów Carycy!
W nim dziś jednym tylko żyje
Duch naddziadów — serce bije
Silne męztwem i wiarą gorące;
I gdy zbierze trzysta koni
To już myśli, że przegoni
Het za Wołgę, najezdzców tysiące!
Pan Kazimierz to nie lala!
Trzeci rok już — na Moskala
Dobył miecz i tnie sztuką krzyżową;
Dzisiaj bije co znachodzi,
Jutro zbity, z placu zchodzi —
I pojutrze wojuje na nowo!
Okopał się w Częstochowie,
Sławnem miejscu — gdzie ojcowie
Ze Szwedami staczali już bitwy;
Gdzie jaśnieje w cuda wielki
Obraz Bożej Rodzicielki,
Opiekunki Korony i Litwy!
Wróg ich obległ — wojsko nasze
Nie da sobie dmuchać w kaszę,
Boć to przecie nie Tatarska horda;
Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/214
Ta strona została uwierzytelniona.