Tęga broń to szable owe —
Jednem cięciem zmiotą głowę,
Jak sierp żeńca pszenicę lub żyto;
Krzywa klinga — na niej spiżem
Krzyż znaczony — a pod krzyżem:
Jezus, Marja, Józef, wyryto. —
«Za mną! pal! i siecz z kolei! —
«Vivat Sancta mater Dei!»
Krzyknął wódz i głos poparł skinieniem;
Cały zastęp pędzi cwałem,
Jednem tylko zda się ciałem,
A Puławski mu głową, ramieniem!
Rejwach wielki u Moskali,
Szybko za broń się porwali:
Drewicz woła — w czworobok się zwarli —
Lecz już nasi szlachta, braty,
Zagwóździli trzy armaty
I przez obóz się z plonem przedarli!
Jako potok, co z gór pędzi,
Rwie kamienie, drzew nie szczędzi,
A huk dziki roznosi na niwę —
Tak za ludzi tych potokiem
Wszędzie trupy widzisz okiem,
Uchem słyszysz jęczenia straszliwe!
Któż opisze, któż opowie
Jaka radość w Częstochowie,
Że wódz zdrowo z wycieczki powrócił;
Uderzono w wszystkie dzwony,
Lud się modlił rozczulony,
A ksiądz Marek Te Deum zanucił. —
A dzień później — gdy o świcie
Drewicz z wojskiem umknął skrycie,
Pan Puławski, w cud wierzyć poczyna —
Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/216
Ta strona została uwierzytelniona.