Ojciec, matka i siostry siedzieli w półkole —
I gazety i cacka i me łzy niewinne!
I westchnąłem — gdzież ojciec? w mogile spoczywa!
Zdaleka luba siostra, zdala matka tkliwa —
A gdzie stał dom rodziców, może gruz w tej chwili
Mówi przechodniom: «tutaj najezdnicy byli.» —
Mamo! powiedz mi, dla czego
W szkółce, gdzie nas dzieci stada —
Każdy ma tatunia swego
O tatuniu swoim gada?
Nawet Ludwiś — co choć zima
A płaszczyka, biedny, nie ma,
Raz mi mówił: «Tyś bogaty
«Ale nie masz twego taty!» —
A profesor — gdym go o to
Na rekracji wypytował,
To mnie tylko ucałował
I ze smutkiem rzekł: «sieroto!»
Oj sieroto! biedne dziecię!
Dawno nosim my żałobę,
Bo twój ojciec skończył życie!
A na jakąż to chorobę?
Nie choroba go zabiła —
Był on zdrowy, czerstwy, hoży,