Kochany Władysławie! czemże ci odpłacę
Za piękną, genialną kunsztu twego pracę?
Ot wiem, panie snycerzu! — Jak ty mnie, ja tobie,
Jak umiem, twój — wierszami — wizerunek zrobię:
I wyznasz, porównawszy te dwie miniatury,
Że poezja ma szersze pole od skulptury.
Choć twe dłuto do większych nieraz dzieł się waży,
Ty mogłeś tylko oddać rysy mojej twarzy —
A me pióro, co także w papierze dłutuje,
Wszystkie przymioty duszy twojej odrysuje. —
I powie: jakie piękne już wydał nam plony
Twój talent znakomity, z skromnością złączony;
Jako nie szczędzisz pracy, jak szukasz nauki,
By dojść do krańców trudnej Fidiaszów sztuki!
A nadewszystko: jako silnie w tobie żyje
Święta miłość ojczyzny — jak gorąco bije
Twe serce, i jak tęskni za tą Polską lubą,
Której ty kiedyś będziesz pożytkiem i chlubą!
Płyń odważny żeglarzu, choć świat cię wyśmieje —
I rudel sternikowi w słabej zwiśnie dłoni,
Płyń zawsze, zawsze na Wschód — tam ląd się odsłoni,
Bo już przed twym rozumem odkryty jaśnieje!