Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/033

Ta strona została uwierzytelniona.

VIII.

W zamku Grojeckim stają posłowie,
I sprawę swoją w pokornej mowie
Zdają staroście:
„Szlachetny Panie!
Wódz nasz, generał króla Karola,[1]
Śmie was upraszać o pobłażanie
Dla jego słowa; i jeśli wola,
Do siebie prosi was na układy;
A że na sercu nie nosi zdrady,
Szle wam, jak każe obyczaj stary,
W zakład rycerze — i sute dary!”
Rzekłszy, czekają długo posłowie,
Aż im starosta wreszcie odpowie:
„Niech zakładnicy odejdą zdrowo!
Waszemu panu wierzę na słowo!
Ale z darami — precz mi na Boga!
Do mnie mosanie nie tędy droga!
Dłoń bym swą raczej porąbać kazał,
Niźli bym darem wrogów ją zmazał!
Więc nie składajcie skrzyń waszych z wozu,
Bo wam się złoto przyda w potrzebie!
A ja — nim gwiazdy zejdą na niebie,
Przybędę jeszcze dziś do obozu!”



  1. Menzdorff, generał wojsk Karola XII.