Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/038

Ta strona została uwierzytelniona.

XI.

Dawne to dzieje —! dziś mech wiekowy
I dzikie chwasty zamek okryły!
Wierni strażnicy głuchej mogiły,
Puszczyki huczą hymn pogrzebowy.
Czasami odbłysk błędnych ogników,
Rzuca na zręby blask migotliwy!
A baśń ludowa podaje dziwy,
Że to są dusze tych wojowników,
Co legli z chwałą w zamku obronie,
I dziś go strzegą nawet po zgonie!

To znów północą z gruzów zamczyska,
Płynie jęk cichy i szept pacierzy!
A kiedy niebo gromami ciska,
Słychać w podziemiach starcia rycerzy!
I mówią ludzie, że one woje,
Powstaną kiedyś w godzinę Bożą,
I pójdą z wrogiem na krwawe boje,
I pasmu cierpień koniec położą!

*      *      *

Panie! my błagać Ciebie nie w sile
Bo wielkie nasze błędy i grzechy:
Lecz Miłosierny! przybliż tę chwilę,
Za wiek niedoli chwilę pociechy!