Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/097

Ta strona została uwierzytelniona.

VI.

O narodzie mój kochany,
Tytaniczne wiodłeś boje!
To też straszne twoje rany,
Toż straszniejsze drogi twoje!

Synów twoich zasyłano
W głąb Sybiru — do Kamczatki!
Dzieci twoje odrywano,
Od zwłok ojca — z objęć matki!

Bezczeszczono twoje córy,
I hańbiono starce siwe —
Rozbijano skroń o mury,
I grzebano trupy żywe!

A z ciał ludu darto szmaty,
Użyźniając ziemię czarną. —
Aż i nadszedł dzień rozpłaty,
I rzucone zeszło ziarno!

Młodzi polska! w twojem łonie,
Ziarna tego wschodzi zaród!
Ty dziś stoisz na wyłomie,
Za ojczyzną i za naród!

Tobie nasze strzedz ołtarze,
I nie puszczać korda z dłoni! —