Ta strona została uwierzytelniona.
Z ROSSYJSKIEGO.
Urodziłem się przykładnie —
Z karmazynów wiodę ród!
Co do ojca — Bóg sam zgadnie,
Gdzie on służył, skąd się wiódł?
Bo choć nie bił się z Francuzem,
Nosił krzyż, galonów nić —
Był zdrów, silny — na łbie z guzem:
Jak karmazyn[1] winien być.
Był postrachem dla drużyny,
Sług domowych, babskich głów;
Chamów uczył dyscypliny,
Niby sforę gończych psów —
Miał na wszystko pogląd własny;
Winnych — do krwi kazał bić
I nie szczędził ręki własnej,
Jak karmazyn winien być!
Często mu wypadła droga,
Czy to w gości, czy na łów,
Więc mię zdał na wolę Boga:
Rosłem w gronie cieląt, krów!
Półkwaterek piłem duszkiem —
Ucząc się zawczasu żyć,
Uganiałem za fartuszkiem,
Jak karmazyn winien być!
- ↑ W oryginale „stołbowoj” tyle co nasz karmazyn.