Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/187

Ta strona została uwierzytelniona.

I na mej drodze stanął młodzieniec,
Jasne miał oczy, pogodne czoło;
Na licu malin kwitł mu rumieniec
I na sierotę skinął wesoło.

Jam się ku niemu rzucił w nadziei,
Że ciernie życia zmieni mi w róże;
On mi dłoń druha podał z kolei,
Co miała przykre zażegnać burze —
Do jego serca sercem zbolałem,
Tulę się całem mojem istnieniem!

O! Panie, Panie! czyż ja wiedziałem,
Że serce jego było kamieniem!