Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.

A tuż przy nich, tłuszcza gwarna,
Syty ludek — więc nie wzruszy
Go jęk bliźnich, ni noc czarna
Co osiadła w Pariów duszy!

Ale oto zmrok zapada,
Księżyc srebrzy szatę nocy:
Biedne dziecię zziębłe pada,
Nędzarz ginie bez pomocy!

A nazajutrz tłum narodu,
Zbiegł oglądać to biedactwo:
I dał wyrok, że za młodu
Z nędzy tylko mrze — próżniactwo!
A o biednym chcieli dowieść,
Że przynosił światu zakał! —
Na pogrzebie nikt nie płakał —
I — skończona moja powieść.

Warszawa 1860.