Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/226

Ta strona została uwierzytelniona.
DO OLESIA.


O! ja rozumiem twoją tęsknotę,
Ten żal za stroną, za inną,
Bo i ja z cierni swój żywot plotę,
I ja mam chatkę rodzinną.

Ty tęsknisz drogi za twymi braćmi,
Za grobem ojca, macierzy —
Nieraz twe oko łza krwawa zaćmi,
Choć świat łzom dawno nie wierzy —

I ja mam matkę, co na mnie czeka
I liczy chwile powrotu;
Lecz droga temu nazad daleka,
Kto raz wzniósł skrzydła do lotu.

Olesiu — bracie! ja cię rozumiem,
I ja twą boleść tłómaczę —
Lecz ja przed bolem pierś zamknąć umiem,
Hartować życie biedacze.

Naprzód nam droga — więc po cóż trwożnie
Liczyć się z lada cierpieniem,
Jak mnich pacierze szeptać pobożnie
I żyć przeszłości wspomnieniem?

Prawo odwieczne rządzi na świecie:
Kto najmocniejszy — ten królem!
Albo nas boleść do ziemi wgniecie,
Lub my zawładniem nad bólem!