Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/234

Ta strona została uwierzytelniona.
DO PTASZĄT.


Ptaszkowie moi — śpiewacy leśni!
Czemu to wieczorną ciszą —
Tak smutna nuta drży w waszej pieśni
Aż drzew się listki kołyszą?

Czyli zgasłego żal wam promienia
Ognistej na niebie kuli?
Czyście wy wszystkie nasze cierpienia
Maleńkiem sercem odczuli?

I gdy my biedni łzami krwawemi,
Modlim się Bogu o świcie: —
Wy do wilgotnej przypadłszy ziemi,
Nocą się za nas modlicie?

Lub się litując naszej rozpaczy,
Błagacie Pana za nami,
Gdy nie ma względu dla nas tułaczy
Może zna litość nad wami?

Módlcie się, módlcie ptaszkowie leśni!
Gdy trwoga padnie na ducha!
A może waszych modłów i pieśni,
Chętniej Pan niebios wysłucha!