Pomnisz, o luba! te słodkie rozmowy
W altance z bluszczu, pod kasztanów cieniem?
Pomnisz ten wieczór cichy i różowy,
Co igrał z słonka ostatnim promieniem?
Pomnisz tę z nieba gwiazdkę spadającą,
I na jej widok twój przestrach dziecinny;
Pierwszą modlitwę „za zmarłych” gorącą,
Co się z twej duszy uniosła niewinnej?
Pomnisz łzę pierwszą, co z ócz się polała,
Pierwszej miłości nieznane roskosze?
Pomnisz tę różę, coś wtedy zerwała?
Patrz! dotąd jeszcze na sercu ją noszę!
Pomnisz tę chwilę rajskiego zachwytu,
Gdyś w me ramiona, zdjęta uczuć dreszczem,
Upadła wtedy, a gwiazdki z błękitu
Złotym zię[1] na nas posypały deszczem? —
O słodkie chwile! wieku niepowrotny!
Coście jak drużki powiodły mię w życie!
Dziś od ołtarza odchodzę samotny;
Ja was pamiętam, wy — czy mię pomnicie?
Czy mnie pamięta ten kasztan cienisty,
On mój powiernik, i gaj i dąbrowa?
Dziś w miejsce róży mam wieniec ciernisty,
Który przeplata rószczka cyprysowa —
- ↑ Błąd w druku; powinno być – się.