Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/254

Ta strona została uwierzytelniona.

W dziejów narodu spojrzawszy wnętrze,
Z ich blasku czerpiąc natchnienie,
Wszystko co braciom było najświętsze,
Na tej stawialiśmy scenie.
Tu duch Zygmunta, tu cień Barbary,
Tu szereg wojów i ziemian:
Dzielny Czarniecki i Miecznik stary,
Krzepili ducha naprzemian.

Stojąc na straży świętych pamiątek,
Myśli szerokiej i wolnej,
Z głębi serc polskich snuliśmy wątek
Do naszej pracy mozolnej.
Nam się nie godzi chlubić z swych czynów,
Niechaj je przyszłość oceni.
Lecz wy pytajcie i cór i synów,
Czy stąd odeszli zgorszeni?

Czyśmy ich młode skazili serce,
Jadem zepsucia lub zdrady,
Czy też krzepili ducha w iskierce,
Przez szczytne przodków przykłady?
O duchu Polski! grzej nas swem tchnieniem,
Prowadź przez szereg lat długi!
— Pod tym nadziei jasnym promieniem,
Dzisiaj wstępujem w rok drugi.

Poznań, 10. Stycznia, 1871.