Bo łachmanem moim kryję
Nie jedną na piersi zmyję
Pełną jadów dych;
Przed słonecznym twoim blaskiem
Mój blask sztucznym wynalazkiem,
Mój blask tylko — szych!
Ty mi wróżysz sławę wielką — ?
Jabym spłynąć chciał kropelką
W szczęścia twego zdrój,
Bo ja tylko jak przechodzień
Błądzę w niebie, gdzie cię codzień
Wodzi anioł twój.
Zawieszona między rajem
Gdy modląc się za swym krajem
Wydanym na łup,
W niebo stąpasz z swym aniołem,
Tom nie godny zmiatać czołem
Śladów twoich stóp.
Pieśń, co piersi me rozszerza
Mniej jest warta od pacierza
Białej duszy twej.
Mniej od każdej smutnej myśli,
Co się w główce twojej kryśli
Śród przygody złej.
Tyś jak lilja z jasną skronią,
Co pociechy swojej wonią
Tam gdzie ból się gnie;
To do świętej tej prawicy
Naszej matki męczennicy
Jabym włożył cię.