I potem rzekłby w duszy: oto głowy!
I skąd im taka fantazja się bierze.
On mówił, ja się połączę ze skrzypką,
A ślub mi dadzą karczemni słuchacze,
Zakochanemu to tak pójdzie szybko,
Ho ho, zobaczysz, prawi mi i płacze.
Zobaczysz, jak ja pójdę na mazury
I strony wezmę, ale jakie strony,
A to nie strony będą lecz lazury,
I każdy kraju kącik uśmiechniony,
Tak uśmiechniony jak ja, co wiesz przecie,
Że weselszego już nie znajdzie w świecie.
A skrzypce gdzie tam to będzie ma dusza
Głęboko skryta chociaż jawna wrzkomo,
Którąto niby lada wietrzyk wzrusza,
Ale co na dnie to Bogu wiadomo.
I ona sama nawet o tém nie wie,
Na jakim zacznie, a zakończy śpiewie.
Z wszystkiemi drzewy naprzód zrobię zmowę,
Ściągnę ku sobie dęby dziady krzywe,
I lipy zdala sprowadzę miodowe,
Sosny i białe brzozy urodziwe.
Strona:Poezje Teofila Lenartowicza1.djvu/060
Ta strona została uwierzytelniona.