Po co się wkradać w serca tajemnice,
Ciekawe oczy posyłać aż na dno,
Lepiéj się patrzeć w niebieską krynicę,
W któréj się gwiazdy to iskrzą, to bladną.
Lepiéj dziewczynie zrywać kwiatki polne,
Ścigać motyle modre, popielate;
Lepiéj na wiatry wybiegać swawolne,
Co rozwiewają chmurę jéj czy szatę.
W brzezinie kukać i kukułkę zwodzić,
I z złotą książką do kościoła chodzić.
Całą tę stronę tak zakryje ręką,
Jak się zakrywa list pisany skrycie,
Jeden się nosił ze złotą lirenką,
I drugi pieśni nosił całe życie.
Razem zwiedzali nadbrzeża wiślane,
Przy niedogasłym marzący popiele,
Razem pod wierzby wiatrem kołysane
Na niewymowne siadali wesele.
Tak ich widziała często gwiazda nocna,
Świadek że miłość jest jako śmierć mocna.
Pod szatą imion często prawdy bledną,
Przyjaźń czy miłość szlachetna to jedno,
Strona:Poezje Teofila Lenartowicza1.djvu/065
Ta strona została uwierzytelniona.