Strona:Poezje Teofila Lenartowicza1.djvu/079

Ta strona została uwierzytelniona.

Na blade róże co po płotach cieką,
Jak okiem siągł.....
Pielgrzym to widno po prochu kurzawy
Na zwojach szat,
Pielgrzym to widno po tęsknocie łzawéj
Znać długich lat;
Patrzał i laur téj znikoméj sławy
W oczach mu bladł,
Każda kolumna w szacie modro mgławéj,
I każdy kwiat.
Zdala za Tybrem śród kampanii Rzymu
Ubogi lud,
Przy grubych kłębach wiejącego dymu
Pilnuje trzód.
Wietrzyk pieściwy ztamtąd niesie k’niemu
Zapach jak miód.
I szum wysokich sosen baldachimu
Zwisłych na wschód.
Wszystko to w oczach pielgrzyma się bledzi,
I zlewa w mgłę.
Znajomych wzgórzy duszném okiem śledzi,
Oneż to! nie. —