Strona:Poezje Teofila Lenartowicza1.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

Sądząc, że z nim się krwawy obłęd draźni,
W kraju tym Achil miano ma przyjaźni.
Daléj o Styxu wodach zamyślona,
Nad grobem stała siostra Antygona,
Któréj śmierć Grecja z boleścią wspomina,
A pod nią złoty stał napis rodzina.
Tam Alexander w hełmie z złotym smokiem,
Piękny w milczeniu pogrążon głębokiém,
Z twarzą, na któréj blask jutrzenny dnieje,
A pod posągiem napis Greckie dzieje.
Homer, którego pieśń rządzi narodem,
Zwał się w ich mowie lutnią i rapsodem.
I tak gdzie oko padło posąg biały,
A wszystkie u nóg miały wieńce chwały.
Wszystkie wielkości zeszły się po zgonie;
W pełnym drzew kolumn i wód Panteonie.
I ja chodziłem, a przy mnie postaci,
W których tajemnie przeczuwałem braci.
Ale żadnemu, nawet i z uboczy,
Choć mógłem spojrzeć, nie spojrzałem w oczy.
Aż kiedy znużon wielkości widokiem,
Drzwi owéj sali próżnom śledził okiem,