Strona:Poezje Teofila Lenartowicza1.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

Myśl mi błysnęła i rzekłem w głos cały:
Kiedy w posągach wszystkie widzę chwały,
Czemu śmierć jedna co dni wątek trzyma,
Za swe zwycięztwa posągu tu nie ma.
Wszakć pod jéj kosą upadają kwiaty,
Z niebios się skrawe odrywają światy,
Miljony lecą w proch pod jéj zamachem,
Na jéj wspomnienie świat blednie przestrachem.
Sławy, imiona jako liście z drzewa,
Jednym oddechem opala i zwiewa,
I przecz jéj posąg śród tych się nie mieści,
Czemuż jedyna zwycięzka bez cześci?
A w téjże chwili Panteon ów cały,
Wszystkie posągi co wśród kolumn stały,
Jak struny tknięte mistrza dłonią wprawną
Brzękły, chcesz wiedzieć czemu śmierć nie sławną?
Czemu posągu nie ma za swe dzieła?
Słuchaj: bo Jeszcze Polska nie zginęła!