Strona:Poezje Teofila Lenartowicza1.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.

— W miłości jednéj człowiek gubi siebie,
W miłości ludów genjusz żądło traci,
Istotę swoją odnajdując w niebie,
I w niepożytéj miłości wszechbraci,
Nie berła złote, nie purpury chwały,
Lecz niewidzialna moc rządzi świat cały.
Ta moc miłości, co cicho, najskryciéj
Świat dziecko wiedzie by na srebrnéj nici,
Na niewymownem spojrzeniu opieki,
Przez wszystkie czasy i przez wszystkie wieki.

Ona z gwiaździstym wieńcem niepobladłym,
Miłością wieczną wciąż się w dusze wciela.
Być nam miłości wieczystéj zwierciadłem,
W którém się prawda jak słońce odstrzela.
O! przyszłych wieków niebiescy wybrani,
Jakąż harmonją wasza pierś zabrzęczy,
Męże po ranach nie po wieńcach znani,
Nie po koronach, lecz po światłach tęczy.

Skończył i postać we mgłach się rozwiała,
I cisza tylko, gwiazda świeci biała,