Strona:Poezje Teofila Lenartowicza1.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.

Dym poszedł pod sklepienie, ostra kula świsła,
Potém druga — za trzecią na ołtarza progi,
Ostatni z bohaterów upadł wódz bez nogi...
Siwy żołnierz ze szpadą wzniesioną do końca,
Ostatni na smętarzu ojczyzny obrońca,
Z przyrodzoną dobrocią polską, prostoduszną,
Za drużyną żołnierzy, rozkazom posłuszną,
Na stopniach marmurowych, śród dymów obłoku,
Wierny syn matki Polski stoi mi na oku.

Skończone!... Tylko ptactwo zbiera się złowieszcze,
I tylko krzyże mogił coś tam mówią jeszcze...
Ciał mnóstwo, krzyżów mnóstwo, skorupy granatów,
I na czoła rycerzy garstka polnych kwiatów...
Warszawa 1847. r.