Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.

Jeden wicher znów zmiecie.
I z tych prochów się złoży,
Coś jak gdyby gniew Boży,
Pył do pyłu przystanie,
I lud wstanie na łanie,
I przebrzmiałe ich głosy,
W żywe hukną niebiosy:
Witaj dawna starszyzno!
Witaj matko ojczyzno!

Na brzęk dzwona w przestworze,
Lud się sypnie jak zboże,
Jak po deszczu we wiośnie,
Z matki ziemi wyrośnie.
A gdzież ziaren tych nie ma,
Gdzie powiedziesz oczyma,
Wszędzie ciche żałoby;
Wszędzie groby i groby,
Więc gdy dzwon ten z kościoła
Resurrexit zawoła!
Odrzucimy proch z czoła,
I dopiero dłoń w dłoni,