Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/091

Ta strona została uwierzytelniona.

Co oczy zamknę to je otworzę;
Świt, świt, skowronek budzi mię wczesny,
Dzień, dzień, mój biały śpiewa mi we sny.

I ja też wstaję z mchowéj kolebki,
Nieraz pod wodą śpią jeszcze rybki,
A ja już nie śpię.....
W cichym Jordanie
Ledwie się mieni złote świtanie,
A ja już w drodze... bo mi do ciebie
Wiatrem po liściu, gwiazdą po niebie,
Myślą po głowie...
— Moja sieroto! —
Patrzcie-no Stachu jak rączki plotą,
Aż mi coś w sercu z radości szlocha,
Dwoje dzieciątek na śmierć się kocha. —

Więc Józef daję folgę siekierze,
I pacholątko na ręce bierze,
A one z żywą liczka pogodą,
Bawi się z siwą staruszka brodą,
Jedną okrągłą trzyma się szyi,