Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

I w ustach dzwonią słóweczka rącze
— Choć krwi z paluszka, to wam usączę.

Czas do spoczynku.
Skłońmy się Panu
Wedle możności kmiecego stanu,
Złóżmy u proga cośmy przynieśli
Dla pacholątka świętemu cieśli,
Święty Józefie przyjmijże dzbanek,
Orzechów miarkę i grzybów wianek,
A przyczyń słowko jako za wielą,
Wszyscy się ludzie w świecie weselą
I myby radzi. —
Cicho już chłopcy,
Żeby tych żalów nie słyszał obcy,
Złóżcie kobiałki wasze z ramienia,
Wedle miłości a przemożenia,
— A tamci drudzy, co w kącie stoją,
Co w kącie stoją, skrzypeczki stroją?