Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

Szczęśliwy o kim nikt się nie dowie,
Nikt o nim złego słowa nie powie,
Ani przygany, ani pochwały,
Temu w spokoju przejdzie wiek cały.
Lecz o kim naród wiele rozgada,
Choćby najświętszy biadaż mu biada!

Swięty[1] w pustynnym schronieniu żyje,
Ale że łaski bożéj nie kryje,
Rychło się o nim powieść rozszerzy,
I król to słyszy, słysząc nie wierzy.
A rad świętego zobaczyć wielce,
Wpośród zwierzyńca krzyknie na strzelce:
— Hej! wy łucznicy sprowadźcież go tu,
Rychło waszego czekam powrotu.
A tak łucznicy k'temu zwyczajni,
Najlepsze konie zabiorą z stajni,
Psy też ze sobą wezmą myśliwskie,
I wnet się w bory zapuszczą bliskie.

Lasyż to lasy dzikie gęstwiny,
Najprzeróżniejszéj pełne zwierzyny.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Święty.