Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/260

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie siada żadna srebrna osobka.
To jakże w niebie?.....
— Górą czy dołem
W święto się wszystko robi kościołem.
Niebo się stroi w najbielsze róże,
Anioły w dole, Anioły w górze.
W niebieskich szatach przeszytych złotem,
Potem biskupi, pasterze potem,
Potem królowie porówno z kmiećmi,
I matki święte z małemi dziećmi.
Wszystko to klęczy na skrawéj bieli.

Po bokach wyżéj grają Anieli —
Są tam i skrzypce i trąby dęte,
A jacy piękni święci i święte,
Wszyscy się patrzą z dziwną słodyczą,
I całe wieki szczęścia tak liczą.

Na naszą wilją, na narodzenie,
Robi się jakby złote sklepienie,
Jakieś wgłębienia, jasne załamy,
Drzewa z srebrnemi rosną liściami,