Strona:Poezje Wiktora Gomulickiego.djvu/194

Ta strona została skorygowana.
48.

Odyby jednak zbyt późno zeszła?... gdyby losy
Stawiły między niemi mur strasznej ananke?...
Kotka zwiędłaby pewnie, jak róża bez rosy,
A Otton może inną znalazłby kochankę,
Kochankę wzdychającą do raju zamężcia,
I posiadłby z nią wszystko, wszystko... oprócz szczęścia.

49.

— Znałem dzieciaka, wiedzy trawionego głodem,
Który do lat dwudziestu w książkach więził ducha,
I jedną tylko żądzę w sercu chował młodem:
Sławnym zostać. Ten dzieciak książkę miał za druha,
Za matkę, za kochankę, za społeczność całą...
W pracy lica mu bladły, bo duch niszczył ciało.

50.

Matka, choć jej miłością nie płacił synowską,
Strwożyła się o dziecko, i wszedłszy w przymierze
Z lekarzem, wyprawiła go na wieś. O wiosko!
Komuż krew nie zagrała przy pól twoich szmerze?
Chłopiec na wsi omdlewał, tęskniąc, ale w końcu
Twarz mu zdrowiem zakwitła, jak róża na słońcu.