O! nie odchodź odemnie, ty, coś stała zawsze
Na straży moich marzeń, jako gwiazda złota!
Patrz! dnie coraz chmurniejsze, niebo coraz łzawsze,
I coraz więcej cierni na różach żywota...
Ja, śladem twoim idąc, byłem od kolebki,
Jako dziecię, co szaty matczynej się trzyma;
O, nie odchodź! bo duch mój tylko wtenczas krzepki,
Kiedy ty mu przyświecasz złotemi oczyma.
Mnie potrzeba twych skrzydeł szelestu cichego
I twej pieśni, co ptakiem ku gwiazdom pomyka;
Gdy odbiegniesz, sny rajskie odemnie odbiegą,
Gdy zamilkniesz, zamilknie mej duszy muzyka.
Zgadłem, że chociaż welon nie skrywa cię mniszy,
Jednak z gwarem powszednim pieśń twoja w rozterce;
Lecz zostań! czyż wśród świata nie znajdziemy w ciszy,
W której milczą instynkta, a przemawia serce?