Strona:Poezje Wiktora Gomulickiego.djvu/22

Ta strona została skorygowana.

Od noszenia barw cudzych niech was bogi strzegą!-
Dusza winna być własna, a nie pożyczona;
Pocóż myśleć myślami Danta lub Bajrona?
Bądźcie sobą! nad prawdę cóż jest piękniejszego?
Fundament waszych uczuć niech będzie z rozumu,
Na nim bóstwom poezji stawiajcie ołtarze;
Mówcie tak, jak wam mówić głos natchnienia każe;
Niech tłum do was się stroi, a nie wy do tłumu.

Jak z płomienia i dymu weselna pochodnia,
Tak się życie ze smutków składa i radości;
Więc śmiejcie się, gdy w piersiach jeszcze śmiech wam gości,
Ale lez nie zmyślajcie nigdy — bo to zbrodnia!
Miejcie zapal w marzeniach, a w czynach wytrwałość;
Niech duch wasz będzie raczej hardy, niż służalczy;
Z podniesioną przyłbicą niech z was każdy walczy;
Skalpel rzućcie! — gienjuszem ogarniajcie całość!
Poety misją łączyć wszystko istniejące; —
Stwórca promyki piękna rozproszył w przestrzeni,
Wiązkę tych niedojrzanych a bożych promieni
Wieszcz zbiera, i zapala w ich ognisku — słońce.
Czemże Homer potężny? czemże Szekspir wielki?
Lud ich czci, bo ma własne odgadują życie,