Strona:Poezje Wiktora Gomulickiego.djvu/233

Ta strona została przepisana.
TAJEMNICA.


Błądziłem w parku sam, wieczorem...
Szumiały olchy nad jeziorem,
Księżyc za listków błyszczał siatką,
Łabędzie pruły falę gładką,
W mroku nietoperz kreślił koła
I psów szczekanie biegło z sioła.

Błądziłem w parku rozmarzony...
Wiewały górą mgły welony,
W echu się dwoił tryl słowika,
Chwilami grała drzew muzyka,
Żenił się w gąszczach mrok z jasnością,
I świat był ciszą i miłością.

Siadłem pod olchą, na kamieniu...
Płonęły światła w oddaleniu,
Dym się podnosił kolumnami,
Błyszczały gwiazdy nad chatami,
Rój snów nadbiegał pocichutku, —
Siadłem pod olchą, pełen smutku.

„Gdy świat obchodzi święto wiosny,
Gdy wszystko śpiewa hymn radosny,
Gdy głaz się nawet rozpromienia —
Dlaczego człowiek, król stworzenia,