Strona:Poezje Wiktora Gomulickiego.djvu/256

Ta strona została przepisana.
JANOWI MATEJCE.


Naród ciebie pozdrawia, kapłanie narodu!

Gdy my, dzieci stulecia, co ma serce z lodu,
Idziemy drogą życia wątpiący i smutni,
Nie dając ucha dźwiękom poetyckiej lutni,
Ani głosowi natchnień, eo płyną z wysoka —
Ty jeden patrzysz w życie oczami proroka,
I zasłuchany w chórów archanielskich granie,
Modlisz się za nas wszystkich — mistrzu i kapłanie!

Jakże pięknych ołtarzów jesteś ofiarnikiem!
Choć przy nich wąż zniszczenia przewija się z sykiem,
Choć bluszcz, grobów kochanek, czepia się ich zrębu,
Świetniejsze są od złota, wytrwalsza od dębu!
Na szczyty, niedostępne śmiertelnemu oku,
Tyś się podniósł natchnieniem, mistrzu i proroku.
Ztamtąd śledzisz narodów źródła tajemnicze,
Bóstwom minionych czasów spoglądasz w oblicze,
Nie tajną ci jest ducha i żywiołów praca,
I wiesz, w którą się stronę prąd przeznaczeń zwraca...