Strona:Poezje Wiktora Gomulickiego.djvu/263

Ta strona została przepisana.
POEZJA I CYFRY.
(Feliksowi Jezierskiemu)



Była chwila, w której o mą duszę
Dwie kochanki spór z sobą toczyły...
Jednej i dziś cześć oddawać muszę,
Ale z drugą pójdę do mogiły.
Ona dzisiaj, jako gwiazda złota,
Myślom moim świeci dniem i nocą —
Żem ją wybrał na drogę żywota,
Tyś to, mistrzu, sprawił słów swych mocą.

Czy pamiętasz hrabiów pałac stary,
Ręką losu zmieniony w uczelnie?
Ty z duchami czyniłeś tam czary,
I tam głos twój brzmiał słodko a dzielnie.
Margrabinek pudrowane główki
Z pośród fresków patrzyły w zdumieniu
Na skrzypiące w seksternach stalówki,
Na rząd ławek zatopiony w cieniu,
Na katedrę ubieloną blaskiem,
Na tablice ubieloną kredą...
A tłum chłopiąt przestraszał je wrzaskiem,
Gdy się z ławek wyroił czeredą.