Strona:Poezje Wiktora Gomulickiego.djvu/39

Ta strona została skorygowana.

Gdzie szatańskie widziadła oszpecają freski,
A przez otwór w kopule widać strop niebieski.

Dla niego człowiek, kołem otoczony bratniem,
Nie jest w łańcuchu stworzeń ogniwem ostatniem;
I przed nim i poza nim widzi całe światy...
Zbadał duszę przyrody, która się przez kwiaty
Objawia, i przez blaski i przez lotne wonie;
Zna przyczynę rumieńca, którym zorza płonie,
Wie dlaczego ma księżyc trupio blade lica
I co na krepie nocy pisze błyskawica;
I wierzy, nauczony złotym ziemi wiekiem,
Że współczucia nić wiąże przyrodę z człowiekiem.
Słyszycie? Gdy grzmi burza ponad Lira głową,
Orkan rzuca złym córkom klątwę piorunowa,
Wicher nad dolą starca żali się i plącze,
A gromy rozświecają mu ścieszki tułacze..
W noc weselną Romea, i świat tchnie weselem,
Erotyczny dreszcz wstrząsa i kwiatem i zielem,
A słowik ze skowronkiem, jako dwaj lutniści,
Na chwałę oblubieńców śpiewają wśród liści...
Noc mordu na Dunkanie jakże jest odmienną!
Ziemia cała zapada w odrętwiałość senną,
Dech wstrzymuje i mruży gwiazd przelękłe oczy;
Nad zamkiem krwawy opar kłębi się i mruczy,
We mgle wiedźmy szczekają, puhacz krzyczy: biada! —
I pacierze za zmarłych świerszcz w kominie gada...