Grozić mi klątwa kościelną!... —
Ach! płomień zawrzał w wulkanie! —
Przysiągłem zemstę śmiertelną. —
Znasz-że ty zemstę, kapłanie?“ —
— „Napój; — kto gniewem spragniony,
Za nektar bierze go snadnie;
Lecz skoro puhar spełniony,
Jad i śmierć tylko w nim na dnie.
— „Ach! tak jest, tak jest, niestety!
Nadto mi tego boleśnie
Dowiodły zgryzot sztylety —
Ale już było niewcześnie!
„Na Skałce, u stóp ołtarzy,
Wskazałem zgubę kapłana.
Trzykroć dłoń płatnych zbrodniarzy
Odparła siła nieznana.
Lecz czegóż przemoc nie dopnie? —
Przypadłem — Ojcze! drżysz cały!—
Przypadłem — a święte stopnie
Krwią się niewinną oblały.
„Między rozpaczą i szałem
Odtąd się życie me wlekło;
Nie śmiałem umrzeć, nie śmiałem
W otwarte rzucić się piekło.
Przeklęstwem ludu ścigany,
Wkrótce dziesiąty rok minie[1],
Jak z króla tułacz wygnany,
W dziką się skryłem jaskinię.
- ↑ Wg źródeł historycznych król Polski, Bolesław II Szczodry, skazał na obcięcie członków biskupa krakowskiego Stanisława w roku 1079, czym wywołał bunt możnych i musiał uchodzić z kraju. Zmarł na Węgrzech w kwietniu roku 1081 lub 1082.