„Bo kto biednemu poda jałmużnę,
Cierpiącym boleść osłodzi,
„Temu, rzekł Jezus, Niebo jest dłużne,
„I Bóg go hojnie nagrodzi.“ —
Zaledwie skończył — aż w mgnieniu oka
Blask nagły błysnął dokoła,
Z plec mu szat grubych spadła powłoka,
Starzec się zmienił w Anioła.
Z ramion mu złote skrzydło wystrzeli,
Trzy gwiazdy młodą skroń wieńczą;
Do kolan długi, strój śnieżnéj bieli,
Jasną przepasan był tęczą.
Pogoda wiosny śmiała się z czoła,
Wonność wionęła we tchnieniu,
Gdy mgłą przejrzystą oblan dokoła,
Wzlatał ku nieba sklepieniu.
I gdy dziewczynka nagłém widzeniem
W dłoni strwożony wzrok chowa,
Z tkliwym uśmiechem, z wdzięczném spojrzeniem,
Te jeszcze do niej rzekł słowa:
„Nie płacz, dziewczynko! wracaj do chatki!
„Bóg twoje żałość obaczył,
„I drogie zdrowie wrócił dla matki,
„I dla cię szczęście przeznaczył.