Strona:Poezye (Odyniec).djvu/166

Ta strona została przepisana.
GWEBER.[1]




Nie! jam nie czciciel bałwanów,
Nie w ziemskie światła ja wierzę:
Nie w wybuch ognia wulkanów,
Nie z ogniem piekieł w przymierze! —

  1. Gweber, Giabir, i pochodzący ztąd przez skrócenie wyraz Giaur, któremu dziś we wszystkich muzułmańskich językach nadano obelżywe znaczenie: niewierny, niegdyś oznaczał tylko wyznawców religii Zoroastra, Czcicieli ognia, jak ich nazywano, których wyznawcy Mahometa, podbiwszy Persyą, jako bałwochwalców prześladowali i wytępili.
    Bóg, mówi Zoroaster, jest jeden, przedwieczny, nieskończony, Stwórca wszystkiego co jest. Lecz w świecie przez Niego stworzonym, działają z woli Jego dwie przeciwne sobie potęgi: dobra i zła. Piérwszą zowie Oromazem (Hormuzd), co znaczy: dawca wszelkiego dobra; drugą Arymanem, co znaczy pan, albo wódz złego. Ztém wszystkiém sam tylko Oromaz był wiecznym i miał kiedyś przeciwnika zwyciężyć. Światło było godłem Oromaza, ciemność godłem Arymana. Podług Zenda–Westy, sam Bóg rzekł do Zoroastra: „Światło moje jest w tém wszystkiem co świeci.“ Na tych to właśnie słowach opiera się wprowadzona przez Zoroastra cześć ognia, palącego się na ołtarzu w świątyniach: na wolném zaś powietrzu cześć słońca, jako najszlachetniejszego ze wszystkich świateł niebieskich, przez które Bóg ożywia i utrzymuje całe swe dzieło stworzenia.